czwartek, 14 stycznia 2016

Film na WEEKEND #7 - "Siedem dusz"

Tytuł: Siedem dusz
Tytuł oryginału: Seven Pounds
Gatunek: Dramat
Produkcja: USA
Premiera ogólnoświatowa:  19 grudnia 2008
Premiera w Polsce: 13 marca 2009
Reżyseria: Gabriele Muccino
Czas trwania: 123 minuty
Obsada: Will Smith, Rosario Dawson, Woody Harrelson, Michael Ealy

 
 
"W ciągu siedmiu dni, Bóg stworzył świat.
A w ciągu siedmiu sekund
ja mój świat roztrzaskałem."

Właśnie tymi słowami zaczyna się historia Bena Thomasa. No prawie tymi słowami, bo Bena poznajemy w chwili, kiedy wzywa karetkę przed popełnieniem samobójstwa. Kolejne spotkania nie będą należały do najprzyjemniejszych - widzimy go w roli karierowicza, biurokraty, pracownika urzędu podatkowego. W czarnym garniturze wygląda jak zimny, okrutny w stosunku do innych ludzi, nieuczciwy człowiek. Potworne potraktowanie niewidomego pracownika firmy mięsnej, nękanie papierami podatkowymi chorej kobiety. Od samego początku jesteśmy zrażeni głównym bohaterem.

 
 
 
Podczas pierwszych minut filmu ziewamy, oglądane przez nas zdjęcia nudzą. W pewnym momencie zaczynamy się zastanawiać nad tym jak ten film jest drętwy, nieinteresujący. Zadajemy pytanie : I to ma być dramat?! To nie jest tak jak myślicie. W tym filmie nikt nie przejdzie nagłej przemiany wewnętrznej, nie zmieni swojego postępowania, zły pod wpływem miłości nie spojrzy na wszystko inaczej i nie zacznie zmieniać siebie. To co dotychczas oglądaliśmy na wstępie, było zmyłką, podstępem, blefem.
Nie mogę określić czym tak naprawdę jest ten film. Jest dramatem, ale w pewnym momencie przeradza się w coś zupełnie nowego. Zaczyna się tragedią, pomieszaną z sensacją, rozwijając jednocześnie wątek miłosny. "Siedem dusz" to totalny mix gatunków. Znajdziemy w nim wszystko to co lubimy, lecz również tego czego nie cierpimy. Ale właśnie w takim połączeniu ta produkcja filmowa w naszym mniemaniu staje się dziełem.
 
 
 
Ben jest postacią, która ma dwie twarze. Widzimy go, jako człowieka bezdusznego, w niektórych sytuacjach pozbawionego człowieczeństwa. Stopniowo, małymi etapami reżyser odkrywa przed nami karty jego przeszłości. I dzięki poznaniu jego historii, zobaczeniu tego co rzeczywiście robi, dostrzegamy w nim coś zupełnie innego, przeciwnego do dotychczasowego obrazu jego postaci.
 
Siedem dusz, siedem żyć...
 
 
Postanawia pomóc siedmiu osobom. Każdy z nich jest inny, ale charakteryzuje ich jedno - wszyscy potrzebują ratunku. Czemu akurat siedmiu osobom, czemu on, dlaczego teraz? Na te pytania nie mogę odpowiedzieć, bo to byłby spojler nie do wybaczenia. Ale mogę powiedzieć jedno - Will Smith w swojej roli sprawdził się świetnie. Pomimo iż większość filmu jest nagrana z umiarem napięcia, od ekranu nie można oderwać wzroku. Rola męczennika, pełnego smutku, cierpienia wzbudza w nas skrajne emocje. Aktor idealnie oddał stan swojej postaci. Wszystko jest przedstawione z takim spokojem, chociaż przedstawiana treść jest bardzo głęboka i przygnębiająca.
Przez większą część czasu widzimy Bena przy boku Emily Posa. To właśnie między nimi rodzi się silna więź. Miłość pomiędzy bohaterami została poprowadzona bardzo subtelnie i lekko.
Ścieżka dźwiękowa kompozytora Angela Milli idealnie pasuje do ekranizacji. Potęguję nasze uczucia przy poszczególnych scenach.
 

 

"Siedem dusz" to totalny wyciskacz łez. Zapewniam, że nawet najtwardszym widzom łza zakręci się w oku. Ja osobiście nie mogłam otrząsnąć się  po seansie. Nigdy nie spodziewałabym się tak zaskakującego, dynamicznego zakończenia, które rozbiło mnie na tysiące kawałków. Dłuugo płakałam. Ta produkcja filmowa jest z rodzaju, o których się nie zapomina. To głęboka opowieść, która realistycznie  przedstawia nam aspekty naszego życia. Gabriele Muccino w swoim dziele przeplata zachowanie każdego z nas. Wytyka nasze patrzenie na świat, to jak się zachowujemy wobec innych ludzi. Skłania nas do porządnego zastanowienia się nad sobą.
 
Ten film to idealny wybór w momencie, kiedy chcemy obejrzeć coś poważniejszego. Gdybym miała jednym słowem określić ten film - perfekcyjny.
Najważniejsze, aby przed seansem zaopatrzyć się w paczkę (a może nawet i dwie xd) chusteczek.
 
~ Z dedykacją dla osoby, dzięki, której obejrzałam ten film.
Dziękuję <3 ~
 
 
Gorąco polecam.
 
R.

 

10 komentarzy:

  1. To chyba nie do końca moja tematyka, ale coś mnie ciągnie do tego filmu.
    Pozdrawiam

    Zapraszam serdecznie do udziału w konkursie na moim blogu, który trwa do 20 Stycznia
    http://monicas-reviews.blogspot.com/2016/01/noworoczny-konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To koniecznie obejrzyj! Film wart oglądnięcia. Mam nadzieję, że będziesz nim zachwycona, jeśli go oglądniesz.
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Cudowny film, jeden z moich ulubionych wyciskaczy łez! Mam wrażenie, że nigdy mi się nie znudzi ♥
    Aż narobiłaś mi na niego ochoty! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisząc tę recenzję sama nabrałam na niego ochoty!
      Chętnie obejrzę go jeszcze raz.

      Usuń
  3. Zachęciłaś mnie, z pewnością obejrzę :)
    Ściskam,
    Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ryczałam na tym filmie jak głupia....

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie filmy. A tego jeszcze nie oglądałam. Dziękuję <3
    natalii-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zachęciłam cię do obejrzenia tego przecudownego filmu!
      Mam nadzieję, że przypadnie ci do gustu.
      Nie ma za co! <3
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  6. Ten film jest genialny. Niesamowicie wzruszający - ryczałam na nim jak bóbr ;)
    Pozdrawiam.
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurde miałam to samo. Ten film wymiata i zapewne jeszcze nie raz go oglądnę. Najlepsze jest to, że o nim wcześniej nie słyszałam, a ma już swoje lata i po takim długim czasie go oglądnęłam. No ale było warto. Piękny film *-*

      Usuń