piątek, 7 sierpnia 2015

Film na WEEKEND #4 - "Mały Książę"

Tytuł: Mały Książe
Gatunek: Animacja, Fantasy, Przygodowe
Produkcja: Francja
Premiera w Polsce: 7 lipca 2015 roku
Reżyseria: Mark Osborne
Czas trwania: 108 minut
Dubbing: Małgorzata Kożuchowska, Aleksandra Kowalicka, Włodzimierz Press, Antoni Pawlicki, Piotr Adamczyk


O książce Antonie de Saint-Exupery "Mały Książę" nie muszę opowiadać. Wszyscy ją znamy, czy to ze szkoły, czy z różnych innych źródeł. Wszyscy wiemy kim jest Mały Książę i znamy chociaż rąbek jego historii. Dzisiaj nie będę recenzować tej przecudownej książki, lecz skupię się na ekranizacji, która jest już obecna w kinach.

Na premierę wybrałam się wraz z młodszą siostrą. Oglądając zwiastun "Małego Księcia" byłam bardzo ciekawa wizji Marka Osborna, którą nam, jako widzą próbuje przekazać. To nie jest tylko historia Małego Księcia, lecz wplecione zostały przede wszystkim dalsze losy pilota.




Może zacznę od tego, że strasznie się bałam, że ekranizacja może przyćmić fenomen tej książki. Bałam się, że film choć trochę zniszczy ten urok baśni. Po prostu miałam nadzieję, że Mark Osborne tego nie zepsuje. I nie zepsuł.

Nie wiem jak jest u was, ale jak ja pierwszy raz oglądnęłam zwiastun popłakałam się. Łzy spływały mi jak grochy. A najlepsze jest to, że przed obejrzeniem filmu, zwiastun widziałam cztery razy.... i tak, za każdym razem płakałam. Może to się wam wydawać z lekka dziwne, ale sam zwiastun wywołał we mnie silne emocje.

Akcja filmu rozgrywa się w rzeczywistości, gdzie Mały Książę kompletnie nie jest znany. Na pewnym osiedlu mieszka mała dziewczynka wraz ze swoją matką, która jest pracownikiem jakiejś dużej firmy. Swojej córce tworzy tzw. "Plan na życie", rozpisując jej harmonogram całych wakacji. Plan nauki jednak idzie w łeb, ponieważ dziewczynka poznaje swojego sąsiada. Stary pilot opowie jej o pewnym chłopcu mieszkającym na asteroidzie i utrzyma ją w przekonaniu, że tabele to nie sposób na życie. 

Mark Osborne najpierw "oswaja" widza. Wprowadza nas w świat jaki jest teraz. W świat, gdzie nie ma miejsca na wolny czas dla rodziny czy przyjaciół. Jest tylko praca i praca, która staje się najważniejsza. Dopiero potem przedstawia nam bardziej umowną i namacalną konwencję filmu kukiełkowego. 


"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu..."


Należą się ogromne oklaski dla reżysera, który nie stworzył historii Małego Księcia "po bożemu", Podjął trud wprowadzając kino kukiełkowe. Tajemnica starego pilota daje nam możliwość domyślenia się, jakim jest teraz człowiekiem, co się z nim działo, po wróceniu z Sahary.
Osborne wprowadził jednak dodatkowy rozdział, gdzie główna bohaterka wyrusza we wspaniałą podróż i dowiaduje się, co spotkało później tytułowego bohatera. Ta część filmu odbiega od oryginału baśni, lecz ma tak samo mocny przekaz. Jednak ta część nie przypadła do gustu.

Sam film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Płakałam jak bóbr, a z sali wyszłam cała czerwona i zapłakana. Nie mogłam się otrząsnąć po tej ekranizacji. Byłam i nadal jestem rozbita na malutkie kawałeczki. Myślę, że stan  w jaki wprowadziła mnie ta produkcja filmowa, była także zasługą samego autora książki. Uwielbiam "Małego Księcia", a ekranizacja go przywróciła moje dawne emocje, kiedy czytałam powieść Antonie de Saint-Exupery. 

Uważam, że naprawdę warto iść do kina na tę animację. Film zrobiony dla dzieci, ale myślę, że główny przekaz jest kierowany jednak do dorosłych.

"Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym"

"Małego Księcia" przedstawiono w nowej i nieoczekiwanej wersji. Według mnie reżyser zachował ducha oryginału, dodając lekki przejaw świeżości samej baśni.




Gorąco polecam.

R.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz