czwartek, 20 sierpnia 2015

Film na WEEKEND #5 - "Wiek Adaline"

Tytuł: Wiek Adaline
Gatunek: Melodramat
Produkcja: USA
Premiera w Polsce: 15 maja 2015 r.
Reżyseria: Lee Toland Krieger
Czas trwania: 110 minut
Obsada: Blake Lively, Michel Huisman, Harrison Ford, Ellen Burstyn, Lynda Boyd



Dawno na blogu nie było Filmu na WEEKEND. Po tak długiej przerwie postanowiłam wybrać film, który oglądałam stosunkowo niedawno. Dzisiaj przychodzę do was z wspaniałą, poruszającą i głęboką produkcją jaką jest "Wiek Adaline"


"Wieczna młodość czy wielka miłość?"






Piękna Adaline Bowman urodziła się na początku XX wieku. Jako dwudziestodziewięciolatka ulega strasznemu wypadkowi, na skutek którego przestaje się starzeć. Po dłuższym czasie Adaline musi zacząć się ukrywać przed władzami, które chcą poddać ją eksperymentom. Podróżuje, zmienia tożsamość. Jest zmuszona do pożegnań ze swoimi bliskimi, którzy starzeją się na jej oczach. Życie Adaline śledzimy przez prawie cały XX wiek. W końcu kobieta znajdzie miłość, dla której warto wyrzec się śmiertelności. Ale... czy to będzie możliwe?

Każdy z nas pewnie marzył o wielkiej miłości i o nieśmiertelności. Ja jako mniejsza dziewczynka zawsze chciałam żyć wiecznie, nigdy się nie starzeć, być zawsze młodą. Oglądając ten o to film, uświadomiłam sobie, że nieśmiertelność jest wręcz przekleństwem.
Tytułowa bohaterka pierwsze 30 lat swojego życia spędza jako spokojna kobieta. Wychodzi za mąż, rodzi swoją córeczkę. Lecz kiedy przychodzi do tego nieszczęsnego incydentu, jej zegar biologiczny nagle staje w miejscu, lecz w świecie, który wciąż mknie do przodu. 

Na początku można by pomyśleć, że to kolejna szablonowa produkcja filmowa o miłości. Zapewniam was, że tak nie jest. To film, który kryje w sobie głębokie wartości. Życie jakie prowadzi Adaline mogłoby się wydawać, że jest fantastyczne wręcz interesujące, kolorowe, niezwykłe, pełne nowych przeżyć, związków, ale tak naprawdę jest bardzo samotne. Takie życie jest pełne bólu, smutku, rozczarowań, kiedy człowiek musi oglądać jak jego najbliższa rodzina umiera.
W pewnym momencie wciąż piękna, młoda twarz staje się przekleństwem. Adaline po prostu rezygnuje z miłości.



Film "Wiek Adaline" poruszył mnie do głębi. Zwykła historia, a jednak posiadająca ogromny przekaz. Produkcja daje wiele do myślenia. Przypomina nam o wartościach, o których doskonale wiemy, lecz w pogoni za dniem o nich zapominamy. To opowieść o starzeniu się, o miłości, o rozstaniach i o świecie, który pędzi i nigdy się nie zatrzymuje. 

Zapomnijcie o gonitwie codzienności i porwijcie się magii miłości. Film polecam tym, którzy zechcą wieczorem przysiąść i poświęcić te niecałe 2 godziny historii Adaline. Moim skromnym zdaniem uważam, że naprawdę warto.


7 komentarzy:

  1. Nie lubię melodramatów i "Wiek Adaline" za bardzo mnie nie ciągnie, ale prędzej czy później go obejrzę. Kto wie, może nawet mi się spodoba c;

    Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym blogowaniu.
    http://asgardianbookholic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ogólnie mało oglądam takich filmów. Zazwyczj na ekranie leci jakiś film akcji, sc-fi, thiller bądź horror. Ten jednakże przypadł mi do gustu i mam nadzieję że Tobie również się spodoba.
      Dziękuję bardzo :)
      Ja również pozdrawiam.

      Usuń
  2. Oglądałam ten film jakiś czas temu, ale bardzo mi się podobał. :3
    Polecam jeżeli ktoś jeszcze nie oglądał.

    podroze-w-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Szalenie chcę obejrzeć ten film :) Przypomina mi trochę Beniamina Buttona. Widziałaś? ;)

    RecenzjeAmi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Tak!
      Jezu dziękuję ci, że przypomniałaś mi o tym filmie! Długo nie mogłam sobie przypomnieć tytułu. Cholernie chcę go obejrzeć ponownie.
      To produkcja, o której się nie zapomina.

      Usuń