sobota, 31 października 2015

10 ulubionych cytatów książkowych.



Witajcie drodzy czytelnicy!

Ledwo co się zorientowałam, a październik już dobiega końca. Jutro jest szczególny dzień, który pewnie każdy z nas będzie spędzał z rodziną. Moim pierwszym zamiarem było napisanie posta o moim październikowym stosiku i planach na przyszły miesiąc. Niestety w ostatnim czasie zrozumiałam, że z planowaniem u mnie trochę słabo, a co do stosiku... jest on tak mały, że nie ma co o nim pisać.
A więc.. postanowiłam, że w końcu zbiorę swoje ulubione cytaty i chociaż w małej części je wam pokaże. Chciałam to przedstawić w ciekawej formie i umieściłam je w postaci grafik, zdjęć (nie wiem jak to nazwać :D). Mam nadzieję, że przypadną wam do gusty. Znacie je?

sobota, 24 października 2015

"Utrata" - Rachel van Dyken

Tytuł: Utrata
Tytuł oryginału: Ruin
Autor: Rachel Van Dyken
Seria: Zatraceni. TOM 1
Wydawnictwo: Feeria Young
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Data wydania: 4 luty 2015
Liczba stron: 304
Kategoria: literatura młodzieżowa, literatura amerykańska, New Adult, romans




Śmierć - temat ja najbardziej znany. O śmierci wiemy wszystko. Szczególnie to, że jest nieodwracalna i czeka na każdego z nas. Spowita czernią mroku i strachu stoi na skraju naszej życiowej drogi i poluje na naszą duszę, która wciąż chce żyć. Nie da się jej w żaden sposób przechytrzyć. Moja wyobraźnia działa dzisiaj zbyt dobrze. Ludzie umierają z wielu powodów. Może być to wypadek bądź przypadek. Częstą przyczyną jest choroba. W obecnych czasach jest to chlebem powszednim. Każdy z nas miał styczność ze śmiercią. Każdy wie jak działa, co robi z nami, do jakiego stanu doprowadza, kiedy zabiera kogoś kogo kochamy. Ta książka jest odbiciem tego co doświadczamy na co dzień w życiu.

niedziela, 11 października 2015

Z ŻYCIA WZIĘTE, czyli jak to się u mnie zaczęło...



Hej, hej hej!

Za oknem coraz zimniej. Ciepła herbata, koc, jakieś słodkości i książka - tak właśnie przygotowuję się na nadchodzący mróz. Lubię taką pogodę, a zwłaszcza kiedy pada! Siedzę wtedy przy oknie i rozmyślam. Zazwyczaj bierze mnie na refleksje, tak jak dzisiaj. Każdy książkoholik ma swoją historię z czytaniem. Pamiętacie swoje początki? Pamiętacie jaka była wasza pierwsza przez was przeczytana książka? Pierwsza wizyta w bibliotece? Pierwsza kupiona książka? 
Chciałabym opowiedzieć dzisiaj o mojej historii, jak to ze mną było. Od czego się zaczęło i przede wszystkim kiedy. Czytając ten post na pewno weźmie Cię na wspomnienia, związane z Twoją historią czytelniczą. 

poniedziałek, 5 października 2015

"Piękne Istoty" - Kami Garcia & Margaret Stohl

Tytuł: Piękne Istoty
Tytuł oryginału: Beautiful Creatures
Autor: Kami Garcia & Margaret Stohl
Trylogia: Kroniki Obdarzonch
Wydawnictwo: Łyński Kamień
Tłumaczenie: Irena Chodorowska
Data wydania w Polsce: 5 maja 2010
Liczba stron: 536
Kategoria: Young Adult, literatura amreykańska, paranormal romanse, fantastyka


"Gatlin nie wyróżniało się niczym szczególnym.
Byliśmy w samym środku zwyczajności. 
Tak mi się przynajmniej wydawało.
Ale nie mogłem się bardziej mylić.

Była klątwa.
Była dziewczyna.
A na końcu był grób."


sobota, 26 września 2015

"Nomen Omen" - Marta Kisiel

Tytuł: Nomen Omen
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 5 lutego 2014
Liczba stron: 336
Kategoria: fantastyka, science fiction



Nie wiem czy już wiecie, ale polskiej literatury czytam stosunkowo mało, a można by powiedzieć, że prawie wcale oprócz lektur szkolnych, które są obowiązkowe. Dlaczego? W większym przypadku po prostu za polskimi książkami nie przepadam. Jestem przyzwyczajona do innego rodzaju gatunków literackich, które tak chętnie czytam. Zastanawiam się czym spowodowana jest ta niechęć do polskich dzieł. "Cudze chwalicie, swego nie znacie". Z tym stwierdzeniem zgadzam się w 100%. "Nomen omen" otworzyło mnie na to co wychodzi spod polskiego pióra i dzięki tej książce zapewne zacznę sięgać z większym zapałem po książki naszych autorów.


sobota, 19 września 2015

#AlboAlbo TAG

Cześć wszystkim!
W końcu zaczynam nadrabiać TAGi, których troszkę się nazbierało. Dzisiaj odpowiem na nominacje od Rude Recenzuje na TAG:



Zapraszam serdecznie!

piątek, 11 września 2015

Film na WEEKEND #6 - "The Loft"




Tytuł: The Loft
Gatunek: Thiller
Produkcja: USA 
Premiera w Polsce: 20 lutego 2015
Reżyseria: Erik Van Looy
Czas trwania: 98 minut
Obsada: Karl Urban, James Marsden, Wentworth Miller, Eric Stonestreet, Matthias Schoenaerts, Isabel Lucas.




Po tak długiej nieobecności w końcu wracam! Nowa szkoła, nowe otoczenie zupełnie wytrąciło mnie z równowagi. Nie byłam w stanie skleić chociaż jednego zdania. Moja wena wraca, a z nią ponowna chęć do czytania, bo przyznam szczerze, że w ostatnim czasie czytałam tylko sporadycznie. Czas nadrobić zaległości. Jest piątek, a wraz z nim długo pewnie wyczekiwany weekend. Ja osobiście jestem wyczerpana ciągłymi dojazdami do szkoły. Nareszcie można odpocząć, a wolny czas zawsze można spędzić, oglądając film. "The Loft" oglądałam dosyć nie dawno. Intryga, tajemnica, morderstwo. To coś co ja bardzo lubię. Jesteś ciekawy? Oglądnij zwiastun!

środa, 2 września 2015

"Biorąc oddech" - Rebecca Donovan

Tytuł: Biorąc oddech
Tytuł oryginału: Out of Breath
Autor: Rebecca Donovan
Trylogia: Oddechy (tom 3)
Wydawnictwo: Feeria Young
Tłumaczenie: Robert Kedzierski
Data wydania w Polsce: 8 kwietnia 2015
Liczba stron: 488
Kategoria: literatura młodzieżowa



Co zrobić, kiedy wszystko się wali i nic nam nie pozostaje?  Co zrobić, kiedy nie mamy nic do stracenia? Kiedy myślimy, że nie mamy nic do zaoferowania drugiej osobie? Co zrobić, kiedy nie potrafimy poradzić sobie z przeszłością, jednocześnie z teraźniejszością? Co zrobić, kiedy nie widzimy swojej przyszłości?
"Biorąc oddech" jest ostatnią częścią przejmującej historii o nastolatce, która nie jedno przeszła.


poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Podsumowanie miesiąca SIERPIEŃ 2015



Witajcie w ten upalny dzień!

Dzisiaj słońce daje z siebie wszystko i w ostatni dzień sierpnia obdarowuje nas w takie gorąco! Ten upał już troszeczkę mnie przytłacza. Mam ochotę tylko wskoczyć do wody i z niej nie wychodzić. Pogoda jest niesamowita. Z zimnego, deszczowego dnia, przechodzi w taki skwar. To tylko umacnia nas w świadomości, że jest to niestety ostatni dzień wakacji. Moje lenistwo będzie musiało się skończyć na najbliższe 10 miesięcy. Tegoroczne wolne minęło mi bardzo szybko. Mogłabym powiedzieć, że za szybko. Dużo się u mnie działo, blog, znajomi, wakacyjna praca. To wszystko mnie pochłonęło. Jutro szkoła, a to znaczy, że po raz kolejny rozpocznę naukę, tym razem już w nowej szkole.
Zaraz się pewnie rozpiszę, jak to się stresuje, więc od razu przejdę do rzeczy!

czwartek, 27 sierpnia 2015

"Złodziej pioruna" - Rick Riordan

Tytuł: Złodziej pioruna
Tytuł oryginału: Percy Jackson and The Lightning Thief 
Autor: Rick Riordan
Seria: Percy Jackson i bogowie olimpijscy - TOM 1
Wydawnictwo: Galeria Ksiżżki
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
Data wydania w Polsce: 6 maja 2009
Liczba stron: 360
Kategoria: fantastyka, przygodowe




Życie Percy'ego od samego początku było pełne przeszkód. Co roku wywalany jest ze szkoły. Ma dwanaście lat i jest zwyczajnym dzieckiem z problemami, które w świecie rzeczywistym spotykamy na co dzień. Do czasu. Dysleksja, ADHD, kłopoty z koncentracją, nadwrażliwość emocjonalna. Zawsze wokół niego dzieją się dziwne, wręcz niewytłumaczalne rzeczy. Wywalono go już sześć razy z sześciu szkół. Taki jest właśnie Percy.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

"Intruz" - Stephanie Mayer

Tytuł: Intruz
Tytuł oryginału: The Host
Autor: Stephanie Mayer
Wydawnictwo: Wydawnictwo dolnośląskie
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
Data wydania w Polsce: 3 kwietnia 2013
Liczba stron: 568
Kategoria: fantastyka, science fiction



Stephanie Mayer kojarzy wiele osób - głównie z sagi "Zmierzch", która posiada bardzo skrajne opinie.
Wypożyczając "Intruza" dwa lata temu we wakacje byłam dość sceptycznie nastawiona do tej książki. Zastanawiałam się wtedy, czy powtórzy się historia Belli i jej idealnego Edwarda? Zabranie jej na wakacje było jednym z najlepszych wyborów. Pomimo jej grubości przeczytałam ją bardzo szybko - wręcz za szybko. Minęło tyle czasu, a ja zapomniawszy tak wiele szczegółów z tej książki, postanowiłam do niej wrócić i ponownie ją przeczytać.

sobota, 22 sierpnia 2015

Literackie miasteczko TAG

Witajcie!
Dzisiaj mam dla was post z serii "tych luźniejszych".
Niedawno dostałam nominację do cudownego TAG'u autorstwa LimoBooks.
Dziękuję bardzo! Autorka wykazała się ogromną kreatywnością w stworzeniu nowego (już kolejnego :D) TAG'u. Jest to między innymi:



Czyż nazwa nie jest cudna? A teraz szybko o co chodzi. Naszym zadaniem jest stworzenie swojego literackiego miasteczka. Jak każde miasteczko charakteryzuję się poszczególnymi budynkami. Moją rolą jest dopasowanie ulubionych bohaterów literackich, którzy idealnie pasowaliby do 10 miejsc wybranych do tego TAG'u. Więc... zaczynajmy! 

czwartek, 20 sierpnia 2015

Film na WEEKEND #5 - "Wiek Adaline"

Tytuł: Wiek Adaline
Gatunek: Melodramat
Produkcja: USA
Premiera w Polsce: 15 maja 2015 r.
Reżyseria: Lee Toland Krieger
Czas trwania: 110 minut
Obsada: Blake Lively, Michel Huisman, Harrison Ford, Ellen Burstyn, Lynda Boyd



Dawno na blogu nie było Filmu na WEEKEND. Po tak długiej przerwie postanowiłam wybrać film, który oglądałam stosunkowo niedawno. Dzisiaj przychodzę do was z wspaniałą, poruszającą i głęboką produkcją jaką jest "Wiek Adaline"


"Wieczna młodość czy wielka miłość?"






Piękna Adaline Bowman urodziła się na początku XX wieku. Jako dwudziestodziewięciolatka ulega strasznemu wypadkowi, na skutek którego przestaje się starzeć. Po dłuższym czasie Adaline musi zacząć się ukrywać przed władzami, które chcą poddać ją eksperymentom. Podróżuje, zmienia tożsamość. Jest zmuszona do pożegnań ze swoimi bliskimi, którzy starzeją się na jej oczach. Życie Adaline śledzimy przez prawie cały XX wiek. W końcu kobieta znajdzie miłość, dla której warto wyrzec się śmiertelności. Ale... czy to będzie możliwe?

Każdy z nas pewnie marzył o wielkiej miłości i o nieśmiertelności. Ja jako mniejsza dziewczynka zawsze chciałam żyć wiecznie, nigdy się nie starzeć, być zawsze młodą. Oglądając ten o to film, uświadomiłam sobie, że nieśmiertelność jest wręcz przekleństwem.
Tytułowa bohaterka pierwsze 30 lat swojego życia spędza jako spokojna kobieta. Wychodzi za mąż, rodzi swoją córeczkę. Lecz kiedy przychodzi do tego nieszczęsnego incydentu, jej zegar biologiczny nagle staje w miejscu, lecz w świecie, który wciąż mknie do przodu. 

Na początku można by pomyśleć, że to kolejna szablonowa produkcja filmowa o miłości. Zapewniam was, że tak nie jest. To film, który kryje w sobie głębokie wartości. Życie jakie prowadzi Adaline mogłoby się wydawać, że jest fantastyczne wręcz interesujące, kolorowe, niezwykłe, pełne nowych przeżyć, związków, ale tak naprawdę jest bardzo samotne. Takie życie jest pełne bólu, smutku, rozczarowań, kiedy człowiek musi oglądać jak jego najbliższa rodzina umiera.
W pewnym momencie wciąż piękna, młoda twarz staje się przekleństwem. Adaline po prostu rezygnuje z miłości.



Film "Wiek Adaline" poruszył mnie do głębi. Zwykła historia, a jednak posiadająca ogromny przekaz. Produkcja daje wiele do myślenia. Przypomina nam o wartościach, o których doskonale wiemy, lecz w pogoni za dniem o nich zapominamy. To opowieść o starzeniu się, o miłości, o rozstaniach i o świecie, który pędzi i nigdy się nie zatrzymuje. 

Zapomnijcie o gonitwie codzienności i porwijcie się magii miłości. Film polecam tym, którzy zechcą wieczorem przysiąść i poświęcić te niecałe 2 godziny historii Adaline. Moim skromnym zdaniem uważam, że naprawdę warto.


wtorek, 18 sierpnia 2015

"Oddychając z trudem" - Rebecca Donovan

Tytuł: Oddychając z trudem
Tytuł oryginału: Barely Breathing
Autor: Rebecca Donovan
Trylogia: Oddechy
Wydawnictwo: Feeria Young
Tłumaczenie: Ernest Kacperski
Data wydania w Polsce: 14 stycznia 2015
Liczba stron: 540
Kategoria: literatura młodzieżowa





Po dramatycznej nocy w domu swojej ciotki Carol, Emma ledwo uchodzi z życiem i nic z tego nie pamięta. Budzi się w szpitalnym łóżku w strasznym stanie. Carol nie stwarza już niebezpieczeństwa głównej bohaterce. Po odbytym procesie sądowym, w którym Emily nie musiała uczestniczyć, trafia do więzienia. Lecz ceną za to wszystko jest brak kontaktu ze swoim kuzynostwem Laylą i Jackiem, których tak bardzo kocha.

Emma powoli dochodzi do siebie. Wraca do szkoły. Zaczyna znowu grać ze swoją drużyną i pomimo skontuzjowanej kostki idzie jej naprawdę świetnie. Stara się wrócić do normalnego życia. Miłość do Evana kwitnie, a przyjaźń z Sarą wciąż trwa. Tylko to nie powstrzymuje innych od ciekawskich spojrzeń, od ukradkowych szeptów. Konsekwencje przeżyć z dawnego domu wciąż ścigają dziewczynę, tym razem w postaci koszmarów.

Po pierwszej części serii Oddechy "Powód by oddychać" - recenzję znajdziecie TUTAJ. miałam ogromny niedosyt. Po zakończeniu wciskającym w fotel, koniecznie chciałam się dowiedzieć jakie dalsze losy życie zgotowało Emmie.

Kiedy zaczęłam czytać "Oddychając z trudem" pierwsze 150 stron bardzo mi się dłużyły. Nic konkretnego się w nich nie działo. Czytało mi się bardzo ciężko i nie mogłam praktycznie przebrnąć przez te pierwsze rozdziały. W pewnym momencie chciałam już odłożyć książkę, odpocząć od tego trudu, jakie zadawało mi czytanie początku, lecz nie poddałam się i brnęłam dalej. Nawet nie wiedziałam kiedy, ale strony zaczęłam przewracać coraz szybciej, a w książkę byłam wciągana coraz bardziej. Wszystko nabrało tempa, a akcja diametralnie zaczęła się rozwijać.

Po sześciu miesiącach tej ciężkiej nocy, Emma decyduje się zamieszkać z matką. Czy to był dobry wybór? Pomyśleć by można, że wszystko wychodzi na prostą, lecz zaczyna poznawać Rachel, która porzuciła ją po śmierci ojca Emmy. W domu matka organizuje imprezy, przyprowadza nieznanych ludzi, wychodzi na całe noce. Zaczynają się dziać różne rzeczy, które nie pomagają Emmie podnieść się po tragicznych przeżyciach. Trafia z jednego piekła do drugiego, gdzie napawana koszmarami powoli nie radzi sobie. Z pomocą przychodzi jej Jonathan, obecny facet matki, który niespodziewanie staje się kimś bliższym dla Emmy. Jak potoczą się dalsze losy głównej bohaterki?

Swoim skromnym zdaniem uważam, że Rebecca Donovan ma talent do poruszania ciężkich, trudnych tematów. W pierwszej części mieliśmy do czynienia z przemocą domową, której padała ofiarą główna bohaterka serii. Tym razem autorka ofiaruje nam zupełnie nowe tematy. Dodając nowych bohaterów i nowe wątki, wprowadziła taką świeżość całej historii, przez co cała powieść stała się bardziej rozbudowana. Drugoplanowi bohaterowie są dobrze wykreowani. To oni dodają takiego smaku tej powieści.
Cieszy mnie fakt, że książka nie jest zbudowana tylko na negatywnych przeżyciach Emmy. Pomimo przykrych, złych sytuacji, wszystko jest przeplatane przez szczęśliwe i spokojne chwile, którymi może cieszyć się bohaterka. Kibicowałam Emmie za każdym razem, kiedy była podłamana.

Pomimo nadziei na lepszą przyszłość, którą zapewnia nam autorka, zakończenie po prostu rozbija na najmniejsze kawałeczki. Po przeczytaniu ostatnich rozdziałów, nie mogłam dojść do siebie. Przewijały się przeze mnie wszystkie emocje  (tak jak i podczas całej książki), lecz przy zakończeniu wszystko było z powiększoną siłą. Byłam taka wściekła, że akurat tak się to skończyło. Przede wszystkim byłam zła na Emmę (nie będę pisać dlaczego, bo tego musicie dowiedzieć się sami).

Rebecca Donovan kończąc w ten sposób książkę, zmusza czytelnika do sięgnięcia po ostatni tom trylogii. To właśnie tam rozstrzygnie się całe zakończenie serii. Bardzo długo zwlekałam z przeczytaniem "Bez tchu". Po części chciałam się jak najszybciej dowiedzieć co stanie się dalej z Emmą, a poniekąd nie chciałam się rozstawać z bohaterami, do których tak bardzo się przywiązałam.

Pomimo iż książka zawiera swoje wady, uważam że naprawdę warto sięgnąć po tę pozycję. Nie dajcie zrazić się początkowi, który tak bardzo się dłuży, lecz brnijcie dalej, a może akurat spodoba wam się kontynuacja, jakże popularnej serii.
Książka ta zapewnia nam kolejną dawkę emocji.  Budowanie relacji z matką, otwieranie się na innych ludzi, miłość, zdrada, problem z alkoholem są powszechne w lekturze. Właśnie to jest fundamentem całej powieści.

Jeżeli czytaliście "Oddychając z trudem" chętnie poznam wasze opinie. Podobała wam się? Macie jakieś uwagi co do tej książki? Piszcie w komentarzach.

A tym co jeszcze nie zapoznali się z twórczością Rebecci Donovan gorąco polecam!

R.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

TOP 7 serii/trylogii, które chciałabym przeczytać.

Cześć wszystkim!

Trochę mnie tu nie było, ale wracam pełną parą! Wakacyjny wyjazd był udany i pozwolił mi trochę odpocząć. Kolejne książki przeczytane, a następne kupione!

Dzisiaj zaczynam od luźniejszego posta. Tym razem jest to TOP 7 serii/trylogii, które chciałabym przeczytać. Mam tendencję, że coś zaczynam, a potem tego nie kończę. Zazwyczaj tak jest przy dużych seriach, które zawierają sporo części.
Jest dużo trylogii, które tak bardzo chciałabym przeczytać, ale jakoś nie znajduję do tego motywacji. Mam nadzieję, że ten post pomoże mi się zmobilizować.

1. Trylogia Suzanne Collins "Igrzyska śmierci"



Szczerze mówiąc jest mi aż wstyd, że jeszcze nie zapoznałam się z twórczością Suzanne Collins.
To książki, które wszyscy znają. Większość je czytała, a nawet jeśli nie, to fabuła znana jest z filmu.
Przyznaję się, że filmów też nie oglądałam. I nawet nie wiem o czym dokładnie jest fabuła.
Muszę to szybko nadrobić, zwracając uwagę na fakt, jak te książki popularne są wśród młodzieży i nie tylko.

2. Seria J. K. Rowling "Harry Potter"



Może to się wydawać dziwne, ale dotychczas zapoznałam się tylko z dwoma pierwszymi tomami tej obszernej i jakże popularnej serii. I to jeszcze było w ubiegłym roku!
Nie wiem czemu nie sięgnęłam po dalsze tomy Harrego Pottera. Może to nie był mój czas na przeczytanie go?
Nie wiem.
I tu kolejne zaskoczenie: Filmów też nie oglądałam, tylko dwie pierwsze części tego co przeczytałam. Kompletnie nie wiem jakie dalsze losy spotkają Harrego Pottera, ale mam zamiar dowiedzieć się tego w najbliższej przyszłości.

3. Trylogia Veronica Roth "Niezgodna"


O tej trylogii także było głośno. Do kin wyszły filmy (których także nie oglądałam). Z poleceń mojej koleżanki, słyszałam, że te książki są naprawdę świetne. Muszę się w końcu o tym przekonać.

4. Seria Rick Riordan "Percy Jackson i bogowie olimpijscy"


Podobnie jak w "Harry Potter" przeczytałam z tej serii tylko pierwszą część.
Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. "Percy..." jest kolejną serią tak popularną i znaną, że aż nie do wiary, że jeszcze ja się z nią nie zapoznałam. Uwielbiam fantastykę, ale moja mobilizacja do czytania tej serii jest bardzo słaba. Pierwsza część naprawdę mi się podobała i chcę przeczytać kolejne tomy, ale nie mam motywacji. I tak jak z poprzednimi seriami tutaj też nie zapoznałam się nawet z filmem.

5. Trylogia Alexandra Bracken "Mroczne umysły"




Kiedyś nawet zaczęłam czytać pierwszą część, ale po pierwszych 50 stronach przerwałam czytanie i wzięłam się za inne książki, a o tym kompletnie zapomniałam. 

6. Trylogia Czasu Kerstin Gier


O to kolejna trylogia, której jeszcze nie przeczytałam. 
Opinie na temat tych książek są podzielone i nie jestem pewna co do nich. Nie wiem czy je przeczytam, ale wciąż są na mojej liście książek do zapoznania się z nimi, 

7.  Trylogia Katarzyny Berenik Miszczuk "Wiktoria Biankowska" 

Tym razem będzie to polska trylogia. 
Ogólnie czytam stosunkowo mało książek polskich autorów, ale słyszałam o tej trylogii tyle dobrych opinii, że postanowiłam umieścić je na swoją listę książek do przeczytania.

I tak o to prezentuje się moja lista serii/trylogii, które chciałabym przeczytać.
Jestem załamana swoimi brakami czytelniczymi, ale mam nadzieję, że powoli je nadrobię,

Znacie książki umieszczone w tym poście? Która seria/trylogia jest waszą ulubioną i dlaczego?
Chętnie poznam wasze odpowiedzi. Może podpowiecie mi od czego powinnam zacząć?

Jest ktoś jeszcze kto nie zna danych pozycji?
Zapraszam do komentowania!

Czytelniczego dnia życzę.

R.

piątek, 14 sierpnia 2015

"Prawie jak gwiazda rocka" - Matthew Quick

Tytuł: Prawie jak gwiazda rocka
Tytuł oryginału: Sorta Like a Rock Star
Autor: Matthew Quick
Cykl: Moondrive
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Maria Brzobohata-Sawicka
Data wydania: 8 października 2014
Liczba stron: 376
Kategoria: literatura młodzieżowa



"Prawie jak gwiazda rocka" przeczytałam totalnie przypadkiem. Będąc w miejskiej bibliotece na półce akurat znalazłam książki Matthew Quicka. Tego autora kojarzyłam tylko z "Niezbędnik obserwatorów gwiazd". Po przeczytaniu tej o to książki byłam ciekawa także innych powieści pisarza i tak o to trafiłam na "Wybacz mi, Leonardzie" oraz na tę żółtą książkę. Nawet nie czytałam opisu z tyłu okładki, więc wypożyczałam praktycznie w "ciemno". Lecz to był chyba najtrafniejszy wybór jaki mogłam wtedy dokonać. Książka okazała się obłędna i totalnie zawładnęła moim sercem.

Głowna bohaterka to Amber Appleton, która ma siedemnaście lat i mieszka w szkolnym autobusie ze swoją mamą i psem. Jej obecny dom nie należy do jej wymarzonych, ale nigdy nie traci nadziei i wciąż stara się znaleźć plusy zaistniałej sytuacji. Należy do Federacji Fantastycznych Fanatyków Franksa, trenuje Chrystusowe Diwy z Korei, toczy zaciętą walkę z Joan Sędziwą. Myśli pozytywnie i zaraża wszystkich swoją energią. Kiedy zaczyna myśleć, że już gorzej być nie może, wtedy los postanawia jej udowodnić, jak bardzo się myliła.

Życie Amber nie jest i nigdy nie było idealne. Została porzucona przez biologicznego ojca. Ma tylko matkę, która nie ma szczęścia do związków z mężczyznami i nie potrafi zapewnić odpowiedniego bytu własnej córce. Pomimo wszystkich trudności jakie napotkała dotychczas na swojej drodze, nie ma pretensji do dorosłych. Dostrzega wszystkie dobre aspekty swojego życia, ma ukochanego psa Boba i lojalnych sobie przyjaciół oraz Boga, którego bardzo kocha. Chociaż jest źle, ona jest wciąż uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona do świata, gdzie zapewne część z nas postawiona w takiej sytuacji, zgorzkniałaby bądź nie poradziła sobie z natłokiem tych wszystkich problemów, jakie posiada główna bohaterka.

Język jakim posługuję się autor jest bardzo lekki. Stosuje młodzieżowe slangi i powiedzenia,  co sprawia, że przyjemnie czyta się lekturę. Wspaniale zbudowane dialogi powodują, że książkę czyta się bardzo szybko. Piękna i charakterystyczna okładka przykuła mój wzrok i od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Matthew Quick porusza w swojej powieści wiele istotnych tematów. Bezdomność, alkoholizm, niepełnosprawność, nietolerancja - to wszytko jest w naszym świecie na porządku dziennym. Z tymi problemami wciąż się spotykamy. Jednak mimo tych ciężkich wątków, książkę czyta się z uśmiechem na twarzy.



Losy Amber dogłębnie mnie poruszyły. Od początku polubiłam główną bohaterkę. W pewien sposób związałam się z nią emocjonalnie, bo czytając i przeżywając jej historię miałam wrażenie jakby była dla mnie bliską osobą. Podobała mi się jej wiara w świat, w ludzi. Zaraziła nawet mnie swoim optymizmem i energią. Nie bała się powiedzieć prawdy i pomimo wyrządzonych jej krzywd, wciąż pomagała innym ludziom.

Matthew Quick jest jednym z moich ulubionych autorów. Stworzył niebanalną powieść, na której pod żadnym względem nie rozczarowałam się. Dałam się wciągnąć w świat Amber. Ja połykałam tę książkę. Z zapartym tchem śledziłam jej opowieść i mocno trzymałam za nią kciuki. Jestem oczarowana, zachwycona tą książką i praktycznie nie mam do niej żadnych zastrzeżeń.

To rewelacyjna książka, która daje dużo do myślenia i zmusza do głębokich refleksji. Wywołuje wiele różnych emocji i zapada w pamięć. Pomimo iż jest to powieść młodzieżowa, uważam że jest dla każdego! Przy tej książce wiek nie gra roli.

Gorąco polecam!

Bez kitu!   

R.

środa, 12 sierpnia 2015

"Fangirl" - Rainbow Rowell

Tytuł: Fangirl
Tytuł oryginału: Fangirl
Autor: Rainbow Rowell
Cykl: Moondrive
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Magdalena Zielińsla
Data wydania: 27 lipca 2015 roku
Liczba stron: 380
Kategoria: literatura młodzieżowa





Wren i Cath to siostry bliźniaczki, z wyglądu identyczne, lecz z charakteru są jak ogień i woda. Są swoimi przeciwieństwami: Wren lubi imprezować, pić alkohol, spotykać się z innymi ludźmi. Cath jest typem samotnika - woli siedzieć w domu i pisać fanfikcion do książki, którą kocha nad życie. Są nierozłączne, lecz idąc do colleg'u, ich drogi się powoli rozchodzą. Nie mieszkają razem, a Cath musi wyjść ze swojego "kokonu bezpieczeństwa". W jej życiu pojawiają się dwie osoby: zawsze szczera Reagan i wiecznie uśmiechnięty Levi. Wystarczy tylko kilka miesięcy w nowej szkole, a jej przyjaciele wywrócą wszystko do góry nogami w jej poukładanym świecie.

Kończąc wczoraj powieść Rainbow Rowell, nie wiedziałam co myśleć o tej książce. Moja opinia była zdecydowanie podzielona. Teraz pisząc tę recenzję, wiem już co mi się w "Fangirl" podobało, a co nie. Wcześniej byłam strasznie rozkojarzona, bo nie do końca wiedziałam, jakie jest moje zdanie na temat całej fabuły.




Może zacznę od głównych bohaterów. Każda z tych postaci jest bardzo charakterystyczna i różna od siebie. I to mnie cieszyło. Nie było monotonii. Od samego początku autorka wręcz nasuwa nam te najważniejsze cechy każdego z osobna. Łatwo nam jest ocenić kto jaki jest, bo moim zdaniem, praktycznie wiemy to już od pierwszych stron powieści.
Przede wszystkim urzekł mnie Levi, który jest ciągle uśmiechnięty. Bije od niego taki szczery optymizm (którego czasami jest aż w nadmiarze), którym zarażał wszystkich dookoła. W pracy, w szkole. Jest zawsze uśmiechnięty. Czasami zastanawiałam się, czy go to nie boli, to ciągłe uśmiechanie się.

Tytułowa Fangril, czyli Cath jest dość nietypowa. Często panikuje, jest nieśmiała, i gdyby tylko mogła zamieszkałaby w fikcyjnym świecie Simona Snowa. Jednocześnie jest sympatyczna, rozważna i ma przeogromną fantazję. Jednak zabrakło mi tego czegoś w tej postaci. Tej wyjątkowości, która wyróżniałaby ją na tle większości głównych bohaterek w literaturze młodzieżowej. Największym podobieństwem między mną, a Cath jest czytanie książek. Uwielbiamy je obie!

Styl Rainbow Roweel jest naprawdę bardzo dobry. Pierwszy raz się z nim spotkałam. Słowa pisane z jej pióra czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Książkę przeczytałam wyjątkowo szybko. Jest pełna zabawnych dialogów, na które uśmiechałam się jak głupia. Podobało mi się to, że oprócz historii Cath są wplątane fragmenty historii Simona. Mogłam poznać tą postać i dowiedzieć się kim jest. W powieści możemy znaleźć także rady jak zacząć pisać. To może naprawdę się przydać, zważając na wskazówki zawarte przez autorkę.

Ogólnie książka "Fangirl" była bardzo nagłośniona. Na facebook'u i nie tylko bardzo często widziałam posty związane z tą pozycją, która uważana była za fenomen. Wyczekiwałam premiery i osobiście ją kupiłam. Byłam przekonana, że ta książka skradnie moje serce. Jestem jednak lekko rozczarowana. "Fangirl" podobała mi się, ale nie na tyle jak myślałam że mi się spodoba. Zabrakło mi zdecydowanie akcji, zaskoczenia, bo w niektórych momentach można się domyślić co stanie się później. Nie mogę powiedzieć, czy "Eleonora i Park" jest podobna do nowej powieści Rainbow Rowell, bo akurat tej pozycji nie czytałam.





"Fangirl" to opowieść o przyjaźni, o poznawaniu innych ludzi i przede wszystkim siebie. To książka o stawianiu czoła różnicom miedzy nami i o trudnym dojrzewaniu. To historia o młodej miłości i o ludziach, którzy kochają książki.

Książka idealna na lato. Lekka i przyjemna. Gorąco polecam osobom, które właśnie chcą poświęcić czas książce, dzięki której będą się śmiać razem z bohaterami. Przy której się odprężą i dadzą się wciągnąć w nietuzinkową historię nastolatków.
Nie żałuję, że przeczytałam tę pozycję, a czas na nią poświęcony nie jest zmarnowany.

Piszcie w komentarzach wasze wrażenia po książce Rainbow Rowell, jeśli już ją przeczytaliście.

Chętnie je poznam!

R.


piątek, 7 sierpnia 2015

Film na WEEKEND #4 - "Mały Książę"

Tytuł: Mały Książe
Gatunek: Animacja, Fantasy, Przygodowe
Produkcja: Francja
Premiera w Polsce: 7 lipca 2015 roku
Reżyseria: Mark Osborne
Czas trwania: 108 minut
Dubbing: Małgorzata Kożuchowska, Aleksandra Kowalicka, Włodzimierz Press, Antoni Pawlicki, Piotr Adamczyk


O książce Antonie de Saint-Exupery "Mały Książę" nie muszę opowiadać. Wszyscy ją znamy, czy to ze szkoły, czy z różnych innych źródeł. Wszyscy wiemy kim jest Mały Książę i znamy chociaż rąbek jego historii. Dzisiaj nie będę recenzować tej przecudownej książki, lecz skupię się na ekranizacji, która jest już obecna w kinach.

Na premierę wybrałam się wraz z młodszą siostrą. Oglądając zwiastun "Małego Księcia" byłam bardzo ciekawa wizji Marka Osborna, którą nam, jako widzą próbuje przekazać. To nie jest tylko historia Małego Księcia, lecz wplecione zostały przede wszystkim dalsze losy pilota.




Może zacznę od tego, że strasznie się bałam, że ekranizacja może przyćmić fenomen tej książki. Bałam się, że film choć trochę zniszczy ten urok baśni. Po prostu miałam nadzieję, że Mark Osborne tego nie zepsuje. I nie zepsuł.

Nie wiem jak jest u was, ale jak ja pierwszy raz oglądnęłam zwiastun popłakałam się. Łzy spływały mi jak grochy. A najlepsze jest to, że przed obejrzeniem filmu, zwiastun widziałam cztery razy.... i tak, za każdym razem płakałam. Może to się wam wydawać z lekka dziwne, ale sam zwiastun wywołał we mnie silne emocje.

Akcja filmu rozgrywa się w rzeczywistości, gdzie Mały Książę kompletnie nie jest znany. Na pewnym osiedlu mieszka mała dziewczynka wraz ze swoją matką, która jest pracownikiem jakiejś dużej firmy. Swojej córce tworzy tzw. "Plan na życie", rozpisując jej harmonogram całych wakacji. Plan nauki jednak idzie w łeb, ponieważ dziewczynka poznaje swojego sąsiada. Stary pilot opowie jej o pewnym chłopcu mieszkającym na asteroidzie i utrzyma ją w przekonaniu, że tabele to nie sposób na życie. 

Mark Osborne najpierw "oswaja" widza. Wprowadza nas w świat jaki jest teraz. W świat, gdzie nie ma miejsca na wolny czas dla rodziny czy przyjaciół. Jest tylko praca i praca, która staje się najważniejsza. Dopiero potem przedstawia nam bardziej umowną i namacalną konwencję filmu kukiełkowego. 


"Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu..."


Należą się ogromne oklaski dla reżysera, który nie stworzył historii Małego Księcia "po bożemu", Podjął trud wprowadzając kino kukiełkowe. Tajemnica starego pilota daje nam możliwość domyślenia się, jakim jest teraz człowiekiem, co się z nim działo, po wróceniu z Sahary.
Osborne wprowadził jednak dodatkowy rozdział, gdzie główna bohaterka wyrusza we wspaniałą podróż i dowiaduje się, co spotkało później tytułowego bohatera. Ta część filmu odbiega od oryginału baśni, lecz ma tak samo mocny przekaz. Jednak ta część nie przypadła do gustu.

Sam film wywarł na mnie ogromne wrażenie. Płakałam jak bóbr, a z sali wyszłam cała czerwona i zapłakana. Nie mogłam się otrząsnąć po tej ekranizacji. Byłam i nadal jestem rozbita na malutkie kawałeczki. Myślę, że stan  w jaki wprowadziła mnie ta produkcja filmowa, była także zasługą samego autora książki. Uwielbiam "Małego Księcia", a ekranizacja go przywróciła moje dawne emocje, kiedy czytałam powieść Antonie de Saint-Exupery. 

Uważam, że naprawdę warto iść do kina na tę animację. Film zrobiony dla dzieci, ale myślę, że główny przekaz jest kierowany jednak do dorosłych.

"Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym"

"Małego Księcia" przedstawiono w nowej i nieoczekiwanej wersji. Według mnie reżyser zachował ducha oryginału, dodając lekki przejaw świeżości samej baśni.




Gorąco polecam.

R.

środa, 5 sierpnia 2015

"Czerwona królowa" - Victoria Aveyard

Tytuł: Czerwona Królowa
Tytuł oryginału: Red Queen
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Adriana Sokołowska-Ostapko
Data wydania: 18 lutego 2015 roku
Liczba stron: 488
Kategoria: fantastyka, science fiction


Na moją półkę książka ta trafiła już w maju, dostając ją na urodziny. Musiało minąć, aż tyle czasu, żebym w końcu po nią sięgnęła. Czy mi się spodobała? Czy żałuję, że tak późno ją przeczytałam, chociaż posiadam ją tak długo? Na oba pytania odpowiedź brzmi TAK! A to jest kolejna recenzja, w której będę mówiła pozytywnie o książce.


Mare Molly Barrow urodziła się 17 listopada 302 roku Nowej Ery. Jest córką Daniela i Ruth Barrowów - małżeństwa ludzi Czerwonych. Tak, Czerwonych, bo świat teraz dzieli się tylko na dwa kolory: Czerwony i... Srebrny. To właśnie kolor krwi decyduje o Twojej pozycji w społeczeństwie. Czerwoni to słudzy, biedacy, tania siła robocza, ludzie którzy są wysyłani na front. Srebrni są panami, arystokratami, którzy mają moc, kierują się siłą i potęgą. Mają dzięki temu władzę nad prawie wszystkim.

Mare nie ma zawodu, a osiemnaste urodziny coraz bliżej. Los jej jest podzielony, bo właśnie osiągając pełnoletność trafi do wojska. Chodzi do szkoły nieregularnie, ma słabe stopnie, a jej drugie imię to Oszustka. Kradzieże, różnorodne wykroczenia ma na swoim koncie, za które z pewnością trafiłaby do więzienia nie raz.
Wszystko diametralnie się zmienia, kiedy trafia do pałacu, jako służąca. Jednak długo nie zagrzeje sobie miejsca na nowej posadzie, ponieważ przypadkiem odrywa, że nie jest zwykłą Czerwoną...

O "Czerwonej Królowej" było bardzo głośno. Promocja tej książki była ogromna nie tylko w Polsce, ale także za granicą.  Zapewne większość z was ją czytała, a jeśli nie to jesteście w tej miej licznej grupie. Okładkę książki widziałam prawie wszędzie. Była obecna na większości stron internetowych dotyczących literatury.

Książka Victorii Aveyard jest powieścią, gdzie panuje dystopia. Dążenie do wymarzonego, idealnego świata jest wręcz rzeczą nierealną, ale jakże kuszącą. W świecie Mare od dawna są toczone wojny, w których giną niewinni ludzie z jej rodu. Srebrni są bez litośni, a krew na kartach powieści nie raz już została przelana.

Główną bohaterkę naprawdę polubiłam. To prosta dziewczyna, która wie, jak trudne bywa życie. Zmuszona do nędzy potrafi docenić każdy dobry aspekt jej dni. Podziwiam ją za odwagę. Chociaż tak często się bała, nie poddawała się i dążyła dalej do wybranego sobie celu. Dzielnie walczyła i broniła swojego rodu. Jej naiwność czasami była aż przesadna, co w pewnych momentach mnie irytowało. Chociaż została rzucona na głęboką wodę, poradziła sobie w świecie Srebrnych, których poznała "od kuchni". Musi ukrywać siebie, swoją naturę, ale pomagają jej w tym jej sprzymierzeńcy.



Książka jest pełna akcji, a każde znaczące wydarzenie napędza napięcie, które buduje autorka od samego początku powieści. Powoduje to, że od książki nie mogłam się oderwać. Wciąż myślałam o przyszłych losach bohaterów. Podobało mi się to, że autorka wątku miłosnego nie przedstawiła jako najważniejszego. Oczywiście jest on obecny, ale nie aż tak jak w innych powieściach. Książę Cal i jego brat Maven - nie wiedziałam, który z nich jest lepszy. W jednym momencie stawiałam na Cala, a w innym na jego brata. Autorka świetnie wykreowała drugorzędnych bohaterów, pozwalając najpierw czytelnikowi ocenić ich samemu, a dopiero na końcu przedstawić najszczerszą prawdę.

Autorka splotła losy osób, które nie powinny mieć ze sobą nic wspólnego. Uwikłała młodą dziewczynę w wir kłamstw, intryg, jednocześnie obdarzając ją niezwykłą mocą, która jest jej przyszłością. Odebrano jednak Mare coś ważnego. Przecież wszystko ma swoją cenę...
 Walka o sprawiedliwość na śmierć i życie, oddanie swoim pobratymcom, przyjaźń i miłość do rodziny - to jedne z wielu wartości, które skrywa w sobie ta powieść. Zawiera w sobie wiele istotnych stwierdzeń, które jednoznacznie przypominają nam że nie można ufać każdemu.

"Każdy może zdradzić każdego"

Jak każda książka ta również ma pewne wady. Brakowało mi genezy świata Mare. Mam nadzieję, że w kolejnej części historia świata głównej bohaterki zostanie lepiej rozwinięta. Są jeszcze pewne rzeczy, które jednak mnie z lekka drażniły, ale są tak małe, że nie istotne porównując do całokształtu.

Książką jestem oczarowana. Jeżeli jej nie czytaliście naprawdę polecam. Może akurat i wam się spodoba. :)

Wciągająca, interesująca, pełna emocji, nieprzewidywalna.
Taka właśnie jest " Czerwona Królowa"!

"Powstańmy! Czerwoni niczym świt!"


R.

wtorek, 4 sierpnia 2015

LIEBSTER BLOG AWARD #1

Witajcie Książkoholicy!

Dzisiaj przybywam do was z czymś innym i nowym na moim blogu. Zawieje świeżością i może poznacie minie troszkę lepiej.

Dzisiejszy post dotyczy:




Dziękuję BARDZO Alicji z bloga Alicja w Krainie Książek za nominację do tego TaGu.
Jest mi niezmiernie miło, że i ja mogę wziąść w tym udział!

A więc może zaczynajmy! :)

1. Czy w czasie czytania książek słuchasz muzyki? Jeżeli tak, to jakiej?
Wcześniej nie cierpiałam, kiedy podczas czytania coś mi grało, albo ktoś się koło mnie kręcił. Zawsze wolałam mieć ciszę i spokój. Wtedy mogłam w 100% skupić się na czytanej lekturze.
A teraz? Kiedy zaczęłam czytać w szkole, zatłoczonych autobusach, w poczekalniach teraz nic mi nie przeszkadza w skupieniu się. Coraz częściej słucham muzyki przy czytaniu książek. Zazwyczaj jest to Imagine Dragons albo The Neighbourhood. Tym razem na mojej liście góruje to:




2. Złapałaś złotą rybkę i masz tylko jedno życzenie. O co poprosisz?
Hm.. trudno wybrać jedno życzenie. Ale prosiłabym o dużo dużo kolejnej dawki motywacji. Bo często zaczynam coś robić, ale potem przestaje, bo mi się nie chcę i nie mam tego "napędu" do dalszych działań.

3. Niedoceniona Twoim zdaniem książka, która już dawno powinna zostać zekranizowana.
Na początku powiedziałbym, że powinna zekranizowana być książka Mathhewa Quicka "Wybacz mi, Leonardzie" , ale bałabym się, że tak wspaniałą według mnie książkę mogliby po prostu ekranizacją zepsuć. Straciła by wtedy swój urok, więc mój wybór trafia na książkę "Drżenie" Maggie Stiefvater.
Przecież już dawno miała być zekranizowana, a chciałabym to zobaczyć. :)

4. Czy słuchowiska powinny pojawić się w radiu?
Przed odpowiedzią na to pytanie, musiałam upewnić się czy to jest to o czym dokładnie myślałam. Słuchowiska to była naprawdę fajna sprawa, ale nie wiem czy w tych czasach cieszyłyby się taką popularnością.

5. Najlepszy prezent dla mola książkowego? (pomijając książki)
Myślę, że jeśli chodzi tu o mole książkowe to oczywiście różnego rodzaju gadżety do książek byłyby dobrym pomysłem.

6. Masz możliwość przenieść się w czasie - z którym nieżyjącym pisarzem porozmawiasz?
Oczywiście z Tolkienem, którego uwielbiam zwłaszcza za "Władcę pierścieni".

7. Jak rozbudzić w młodych czytelnikach chęć do czytania?
Może przez różnego rodzaju akcje czytelnicze, banery. Wiem, że to jest obecne w sieci, telewizji itp. ale może z podwojoną siłą by zadziałało?
Ale jeżeli osoba nie chce czytać, to raczej się jej nie zmusi do tego. Mam przykład na własnej siostrze, która nie cierpi czytać. Może, gdy trafi na coś dla siebie, to zaszczepi się w niej miłość do czytania. Może wtedy zacznie sięgać po kolejne pozycje.

8. Wydawca najnowszej encyklopedii prosi Cię o wyjaśnienie terminu Książkoholizm. Co napiszesz?
Książkoholizm - choroba ludzkości, która jest coraz rzadziej spotykana. Nie uleczalna, lecz nie zagrażająca życiu. Wręcz przeciwnie! Powoduje wzrost inteligencji człowieka, oraz jego wyobraźni.

9. Jak sądzisz, czy ebooki są przyszłością czytelnictwa?
Technologia wciąż idzie do przodu, a ebooki są ogromną wygodą, bo możemy czytać wszędzie.
Nie chciałabym, aby ebooki były przyszłością czytelnictwa, bo samo posiadanie książki fizycznie jest ogromną... hmm radością? Nie wiem jak miałabym to dokładniej opisać.

10. Twoje ulubione wydawnictwo?
Nie mam ulubionego wydawnictwa. :)

11. Którego książkowego lub filmowego czarnego bohatera chciałabyś sprowadzić na dobrą drogę?
Absolutnie żadnego! Bo przecież zawsze te czarne charaktery dają fajny posmak książce, nakręcają fabułę i z nimi zawsze się coś dzieje!


Odpowiedziałam już na wszystkie pytania i to chyba wszystko. Prawie wszystko!
Oczywiście nie zapomniałabym o kolejnych nominacjach!
A nominuję 3 osoby:
* Dominik z bloga http://polynaeces.blogspot.com
* Paulina z bloga http://artystycznie-poukladana.blogspot.com
* Talki'n cloud z bloga http://mojswiatmojeksiazki.blogspot.com

Pytania zostają te same.
Jeszcze raz dziękuję za nominację, Alicjo.

R.

sobota, 1 sierpnia 2015

Film na WEEKEND #3 - "Nieproszeni goście: + ZMIANY

Tytuł: Nieproszeni goście
Gatunek: Thiller, horror
Produkcja: Kanada, Niemcy, USA
Premiera w Polsce: 17 kwietnia 2009
Reżyseria: Charles i Thomas Guard
Czas trwania: 87 minut
Obsada: Emily Browning, Arielle Kebbel, David Stratharin, Elizabeth Banks


Cześć!
Post miał pojawić się już w czwartek, jak co tydzień, lecz nie byłam w stanie opublikować "Filmu na Weekend". Na blogu teraz dużo się pozmieniało. Praktycznie cały wizerunek strony uległ zmianie, co pochłonęło mój wolny czas.
Ale jak to się mówi: Lepiej późno niż wcale, a dzisiaj przychodzę do was z filmem, który spowoduję, że powieje tutaj trochę grozą...






Po dziesięciu miesiącach pobytu w szpitalu psychiatrycznym Anna w końcu wraca do domu. Wcześniej mama ginie w pożarze, a Anna próbuje popełnić samobójstwo. Kiedy opuszcza mury ośrodka, dowiaduje się, że jej ojciec związał się z młodszą od siebie pielęgniarką, która  opiekowała się jej chorą mamą. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt, że pierwszej nocy dziewczynę nawiedza duch matki, który za swoją śmierć obwinia Rachel, nową kobietę ojca. Anna i jej siostra zaczną prowadzić śledztwo, ale czy cokolwiek znajdą tego dowiecie się oglądając ten film.

Film "Nieproszeni goście" jest już dość stara produkcją. Sama historia jest dość konwencjonalna. Można by było powiedzieć, że film nie wychodzi poza granice gatunku, lecz idzie tym samym schematem. Dziewczyna, która traci matkę, próbuje poznać prawdziwą przyczynę jej śmierci. Nawiedzające ją duchy, różne insynuacje przyszłej macochy. W prawdzie nie ma tego powiewu świeżości, ale film był dla mnie dużym zaskoczeniem. A zakończenie... mistrzowskie. Od samego początku trop prowadzi do jednoznacznego odkrycia tej zagadki, lecz wszystko na końcu się zmienia. Reżyserowie przedstawili w takim sposób tę historię, że od ekranu nie można się oderwać. To film, przy którym trzeba być bardzo skupionym, bo można się naprawdę przegapić dużo istotnych szczegółów. Film się nie dłużył, ale wręcz odwrotnie. Czas szybko zleciał.

Jedno jest pewne, że możemy spodziewać się.... Krwi! Zwrotów akcji i niezrozumianych momentów, które dopiero na końcu nabierają sensu.

Dla kogo jest ten film? Na pewno dla osób, które lubią oglądać filmy, gdzie motywem przewodnim jest śmierć, choroba psychiczna, zagadka, krew.
To film dla osób o mocnych nerwach, bo w pewnych momentach naprawdę można się przestraszyć (bynajmniej ja tak miałam).

Gorąco polecam produkcję braci Guard!
A ci co już znają film "Nieproszeni goście" - napiszcie swoje opinie w komentarzach.

Czytelniczej soboty życzę!

R.

poniedziałek, 27 lipca 2015

"Powód by oddychać" - Rebbeca Donovan

Tytuł: Powód by oddychać
Tytuł oryginału: Reason to Breathe
Autor: Rebbeca Donovan
Seria: Oddechy
Tłumaczenie: Ernest Kacperski
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 24 września 2014
Liczba stron: 494
Kategoria: Literatura młodzieżowa




"Powód by oddychać" to kolejna książka, która chwyciła mnie za serce. Emocje towarzyszące mi podczas pierwszego czytania, nie zmieniły się, kiedy zaczęłam książkę czytać po raz drugi. Wciąż były te same i tak silne jak poprzednio.  Jestem zawieszona pomiędzy światem głównej bohaterki, a tym realistycznym. Wciąż żyję jej emocjami i przeżyciami, które tak doskonale udało mi się poznać...


Życie Emmy Thomas, a raczej Emily Thomas, bo tak brzmi jej prawdziwe imię, poznajemy już od początkowych rozdziałów. Pierwsza strona uświadamia nam, że główna bohaterka nie ma idealnego życia, jakiego pragnęłaby mieć. Nie jest zwykłą nastolatką. Zawsze pilnuje, aby długie rękawy były dokładnie ściągnięte. Jest bardzo dobrą uczennicą. Umie zakrywać to, czego nie powinni zobaczyć inni. Chce, jak najszybciej skończyć szkołę, ale to tylko dlatego, że mieszka u wujostwa, którzy nie traktują jej dobrze.
Lecz ni stąd ni zowąd, pojawia się chłopak, który wywraca jej świat do góry nogami.

Autorka wykreowała bardzo charakterystycznych i rozbieżnych bohaterów.
Emma jest zamkniętą w sobie dziewczyną, która nie rozmawia z nikim oprócz swojej jedynej przyjaciółki Sary. Trzyma się na uboczu, a jej głównym celem jest skończenie szkoły z najwyższymi stopniami i dostanie się na wymarzone studia.  Cały swój czas poświęca zajęciom dodatkowym i sporcie. Zachowuje wszystko dla siebie, a swojej tajemnicy nie odkrywa nikomu

"Moim sposobem na życie było trzymanie nerwów na wodzy, dławienie w sobie emocji i ich wypieranie." 

Kiedy poznaje Evana Mathewsa od razu możemy zobaczyć, jak główna bohaterka zmienia się.
Nowy chłopak w szkole jako jedyny zaczyna się interesować Emily i próbuje się znacznie do niej zbliżyć.

Autorka podjęła się bardzo trudnego, ale dość powszechnego tematu w literaturze. Świetnie przedstawiła tok rozumowania i postępowania osoby dotkniętej przemocą domową. Życie dziewczyny cięgle opiera się na kłamstwach i strachu przed oprawcą. Będąc ofiarą wmawia sobie, że nie będzie mieszkać z ciotką wiecznie, a kolejnym argumentem, niepozwalającym jej powiedzieć prawdy, są małe dzieci Carol, które swoim cierpieniem chce chronić.

Prosty język sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko i lekko, całkowicie tracąc poczucie czasu. Pozycja jest głęboka w opisy uczuć głównej bohaterki. Rebbeca Donovan napisała to w taki sposób, że kiedy Emma się usmiechała, na mojej twarzy też wpełzał pełno zadowalający uśmiech. Czułam wszystko to co ona - strach przed oprawcą, ból, cierpienie, złość (którą czułam, aż w zanadrzu), ale także radość i pełnie szczęścia. oraz miłość do Evana, która dodaje jej sił i odwagi. Dzięki temu, że tak intensywnie czułam to wszystko, powstała pewna więź miedzy mną, a główną bohaterką.






Historia Emmy jest idealnym przykładem przemocy, jaki panuje nie tylko w świecie książek, ale także w świecie rzeczywistym. Jest wiele nastolatek, takich jak Emily, które przeżywają to samo co ona. A my o tym nie wiemy, bo tak dobrze się z tym ukrywają.

Rebbeca Donovan stworzyła dzieło, które dociera do każdego skrawka naszej duszy. Porusza nasze serce, przygotowując na mocną i głęboką książkę. To nie tylko powieść o młodzieńczej miłości. To powieść także o sile, jaką  miała w sobie Emma, o przeciwnościach losu, o cierpieniu. Ten utwór pokazuje, że powinniśmy cieszyć się z każdej małej, dobrej rzeczy.
Pomimo, że teraz jest źle, później będzie dobrze - i właśnie taką nadzieję wszczepił Evan dziewczynie, którą tak bardzo pokochał.

Książkę Rebbeci Donovan "Powód by oddychać" polecam naprawdę każdemu! Ta książka jest warta zapamiętania.  Porwijcie się w wir dynamicznych wydarzeń i poznajcie świat Emmy, który choć nie jest idealny i dobry, posiada również wspaniałe chwile.

Dajcie znać w komentarzach, czy czytaliście tę pozycję i napiszcie o swoich wrażeniach.
Tym co jeszcze nie zapoznali się z twórczością Rebbeci Donovan, gorąco polecam!

R.

czwartek, 23 lipca 2015

Film na WEEKEND #2 - "Pitch perfect"

Tytuł: Pitch Perfect
Gatunek: komedia, muzyczny
Produkcja: USA
Premiera w Polsce: 28 września 2012
Reżyseria: Kay Cannon
Czas trwania: 92 min
Obsada: Anna Kendrick, Skylar Astin, Rebel Wilson, Anna Camp, Adam DeVine






Cześć wszystkim!
Zaczyna się Weekned, więc nie obejdzie się bez dobrej produkcji filmowej. Tym razem po mocnym filmie, wciskającym w fotel "Lucy" ( recenzja TUTAJ), postanowiłam wybrać coś lekkiego, przyjemnego i... śmiesznego!
Wybór padł na przezabawną komedię "Pitch Perfect", która na pewno was nie zawiedzie!






Beca, studentka pierwszego roku na Uniwersytecie Barton, nie wyraża żądnych chęci wstąpienia do jakiejkolwiek grupy studenckiej. W ostateczności decyduje się przyjść na przesłuchania do grupy a'capella "The Bellas". Razem z grupą szalonych dziewczyn startują w konkursie kampusów a'capella rywalizując z męskimi zespołami.
Beca wnosi dawkę energii do repertuaru, dzięki czemu stawiają czoła męskiemu chórowi. 
Czy uda im się wygrać?


Komedia połączona z częścią muzyczną daje przyjemność i niewiarygodne rozluźnienie po ciężkim bądź nudnym dniu. Mamy okazję obejrzeć film, który choć jest przewidywalny, jak na tego typu produkcję, można miło spędzić wieczór. Grupa a'capella występująca na scenie wykonuje repertuary połączania starszych utworów z hitami ostatnich lat. Muzyka jak najbardziej jest na plus, ponieważ szybko wpada w ucho, a same covery są bardzo dobrze zaśpiewane.
Wspólne przygody dziewczyn podczas długich podróży na konkursy znacznie je zbliża, co powoduje, że ich relacje się polepszają. Dialogi między bohaterami pozwalają nam się czasami pośmiać.
Produkcja ma pewne wartości m. in. możemy zobaczyć relację między dziewczynami, kiedy w grę wchodzi rywalizacja między sobą. Spełnianie marzeń i dążenie do postawionych sobie celów są jak najbardziej powszechne w tym filmie.
Jedyne co nie przypadło mi do gustu to marny wątek miłosny. Nie był zbytnio rozwinięty, lecz dość przereklamowany.

Ten film widziałam już z 10 razy, ale wciąż ponad 90 minut mija mi bardzo szybko. Mogłabym go oglądać i oglądać.

Jeżeli lubicie tego typu produkcje to jest to film dla was!

Polecam, tym co jeszcze go nie widzieli.

A tym co oglądali "Pitch Perfect" zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii na temat ekranizacji.

R. :)

wtorek, 21 lipca 2015

"Jeden dzień" - David Nicholls

Tytuł: Jeden dzień
Tytuł oryginału: One day
Autor: David Nicholls
Wydawnictwo: Świat Książki
Przełożyła: Małgorzata Miłosz
Data wydania: 23 marca 2011
Liczba stron: 448
Kategoria: literatura współczesna


Mając w posiadaniu "Jeden dzień" książka ta zajmuje jedno z honorowych miejsc na mojej półce. Tak samo, jak "Wybacz mi, Leonardzie" Matthew Quick jest dla mnie bardzo ważna. Do obydwóch pozycji jestem bardzo przywiązana.


Emma Morley i Dexter Mayhew to główni bohaterowie niezwykłej powieści Davida Nichollsa.

Ona - szara myszka, z dużymi okularami na nosie i straszną fryzurą. Zakompleksiona idealistka, nie zdająca sobie sprawy ze swojego uroku i urody. Chce być w przyszłości pisarką i marzy jej się prawdziwa miłość
On - przystojny, arogancki, popularny i bogaty. Korzystający z życia, szalejący pod każdym względem mężczyzna, który chce być sławny, pracując w telewizji.

Poznają się po ceremonii zakończenia studiów 15 lipca 1988 roku. Mając już dyplom w ręku ze świadomością, że następnego dnia każdy pójdzie w swoją stronę, Emma i Dexter spędzają ze sobą noc.

Po samym krótkim wprowadzeniu można pomyśleć, że to romans, jak każdy inny oparty na jednym takim samym schemacie. Jednak nikt nie mógł się spodziewać utworu, poruszającego tak wiele aspektów naszego życia.

Z głównymi bohaterami spotykamy się co roku 15-ego lipca w każdym ważnym etapie ich życia. Z każdym rokiem Emma i Dexter są inni. W przeciągu 20 lat pokazane jest jak zmienia się człowiek i jak potrafią być zmienne relacje międzyludzkie.
W tej chwili nie ma utworu literackiego, którego obu bohaterów nie poznałabym lepiej, jak tę parę. Czytając książkę, miałam wrażenie, jakby byli prawdziwi. Autor stworzył żywych ludzi, których uczucia i przeżycia nikomu z nas nie są obce.

Język autora jest swobodny, ale ma swój urok. Historia jest pisana z dwóch perspektyw, co pozwala nam poznać emocje bohaterów. "Jeden dzień" to książka o XX i XXI wieku, opisująca rzeczywistość. David Nicholls porusza problemy, z którymi boryka się współczesny człowiek m. in. alkoholizm czy narkotyki. Błyskotliwe dialogi, które potrafią rozbawić czytelnika są wielkim plusem.
Książka jest obyczajówką, w której nie spotkamy żadnych nagłych zwrotów akcji, morderstwa czy fantastyki. To opowieść stworzona tak realistycznie, że mogłaby przytrafić się każdemu z nas.




Ta pozycja jest kopalnią najważniejszych wartości. Opisuje prawdziwą przyjaźń na przestrzeni lat. Przedstawia realia prawdziwego życia, przypominając nam, że nie zawsze jest kolorowo. To powieść o poszukiwaniu drogi do szczęścia i wzajemnego spełnienia. Książka o marzeniach, o dążeniu do określonego celu.

"Czyż nie po to są właśnie przyjaciele, żeby podtrzymywać na duchu i wyzwalać w człowieku to co najlepsze?"

Książka wywołała u mnie głębokie wzruszenie. Przez dobre pół godziny płakałam, wylewając potoki łez. Pomimo iż znałam już historię Emmy i Dextera oglądając film, byłam tak samo poruszona zakończeniem jak przy ekranizacji. Nie pamiętam kiedy ostatni raz ryczałam tak długo, przeżywając losy bohaterów.

Wspaniała powieść dla wszystkich - o tym jak razem z nami zmieniają się nasze priorytety i sposób patrzenia na świat. Ta książka stała się dla mnie ważna, bo jest prawdziwa. I to w niej jest najpiękniejsze, że w żaden sposób nie jest ubarwiona.

Niebanalna, cudowna, niekonwencjonalna książka, którą gorąco polecam.

R.

poniedziałek, 20 lipca 2015

READ WEEK - Podsumowanie

Cześć wszystkim!




Przyszła pora na podsumowanie. Wczoraj o 0:00 oficjalnie zakończył się READ WEEK organizowany przez Alicję z bloga  http://alawkrainieksiazek.blogspot.com. Bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział w tym czytelniczym wydarzeniu. To była super zabawa i myślę, że w przyszłym READ WEEK'U także wezmę udział.


Ten tydzień czytelniczy posiadał 4 zadania do wykonania. Można było zmieniać kolejność wyzwań lub po porostu niektóre pominąć. Tak jak mówi Ala "chodzi w tym głównie o radość, zabawę jaką czerpiemy z czytania". Przypominając, zadaniami obecnego Read weeku było:

1) Przeczytaj kontynuacje serii/trylogii.
2) Przeczytaj książkę, którą pragniesz przeczytać od dawna.
3) Przeczytaj książkę wydaną w wersji kieszonkowej.
4) Przeczytaj książkę, która ma do 300 stron.


Moje książkowe plany, które nie do końca poszły po mojej myśli możecie zobaczyć  TUTAJ.

Wracając do podsumowania wakacyjna praca , wyjazdy i spotkania z przyjaciółmi spowodowały, że nie do końca wywiązałam się ze swoich zadań.

W całości wykonałam dwa zadania. Mianowicie:

4) Przeczytaj książkę, która ma do 300 stron.
"Moje życie od teraz" - Jessica Verdi



Recenzja -----> TUTAJ

2) Przeczytaj książkę, którą pragniesz przeczytać od dawna.
" Jeden dzień" - David Nicholls


Recenzja już wkrótce na blogu :)


Zadania numer 1 nie udało mi się wykonać. Oczywiście zaległości nadrobię.
Super było brać udział w takim wydarzeniu. To był mój pierwszy READ WEEK i na pewno nie ostatni!

Alicjo, dziękuję za dopingujące słowa!


Do zobaczenia w kolejnym poście!

R.

czwartek, 16 lipca 2015

Film na WEEKEND #1 - "Lucy"


Tytuł: Lucy
Gatunek: akcja, science-fiction
Produkcja: USA, Francja
Premiera w Polsce: 14 sierpień 2014
Reżyseria: Luc Besson
Czas trwania: 90 min
Obsada: Skarlett Johansson, Morgan Freeman, Analeight Tipton, Choi Min-sik, Arm Waked


Cześć!
Jutro już piątek, co oznacza, że weekend zbliża się wielkimi krokami! Praca jest męcząca, a zwłaszcza we wakacje, wiec dwa dni wolnego to idealny czas, aby oglądnąć jakąś dobrą produkcję. Dzisiejszy mój wybór padł na " Lucy"

Może się wydawać, że to kolejny film science-fiction, który jest prawdopodobnie bardzo podobny do każdego innego filmu z tego gatunku. Jakże to jest błędna myśl! Film, który obejrzałam już dwukrotnie, nie daje mi o sobie zapomnieć.






Film to opowieść o studentce, która mieszka na Tajwanie. Przez swojego chłopaka zostaje namówiona do dostarczenia teczki pewnemu biznesowi. Zanim się orientuje co się dzieje, zostaje jedną z zakładników pana Janga, gdzie na jego rozkaz do ich brzuchów zostają wszyte paczki z silną syntetyczną substancją przypominającą narkotyk. Substancja ta przenika do jej organizmu, powodując transformację Lucy. Potencjał jej mózgu zostaje uwolniony, o ona sama staje się nadludzka. Wszystko wokół odczuwa znacznie intensywniej i inaczej niż przeciętny człowiek.


Film oglądnęłam z polecenia mojej przyjaciółki. Już pierwsze klatki produkcji pochłonęły mnie całkowicie. 90 minut minęły mi w mgnieniu oka. Po tym jak zobaczyłam napisy końcowe, poczułam ogromny niedosyt. Za mało! Chciałam więcej! Ta twórczość filmowa wcisnęła mnie w fotel!
Ten film to jest coś! Świetne zdjęcia, dobrze zrealizowany pomysł na człowieka przyszłości, na człowieka tak wszechstronnego. Ten obraz filmowy od początku do końca trzyma w napięciu. Ciągle coś się dzieje. Zaskakuje. I to jest jeden z atutów ego filmu.

Komu mogłabym polecić ten film? Na pewno osobą, które chcą oderwać się od rzeczywistości i poddać się wirowi nieznanego i nowego świata Lucy. Ci, którzy uwielbiają filmy akcji tak jak ja, to jest to właśnie produkcja dla was! Jeśli nie lubicie tego typu filmów, akurat ten może was przekonać do tego gatunku.

Dla fanów, jak i mam nadzieję przyszłych fanów mam świetną wiadomość! Po osiągnięciach, jakie dokonał film "Lucy", reżyser nie mógł zrobić inaczej, jak podjąć się pracy nad kolejną częścią. Tak! Właśnie trwają prace nad filmem i mam nadzieję, że "Lucy 2" będzie tak samo fenomenalna jak pierwsza część.

Film jak najbardziej na plus! Jeśli oglądaliście już twórczość Luca Bessona to serdecznie zapraszam do komentowania. Chętnie poznam wasze opinie.

Życzę wam super weekendu!

R.

środa, 15 lipca 2015

" Moje życie od teraz" - Jessica Verdi


Tytuł: Moje życie od teraz
Autor: Jessica Verdi
Wydawnictwo:  Ole
Grupa wydawnicza: Foksal
Data wydania: 15 stycznia 2014
Liczba stron: 270
Kategoria: Literatura piękna

Książa wpadła w moje ręce podczas, któreś promocji w supermarkecie. Okładka była mi znajoma (widziałam ją wcześniej na stronie empik.com) więc kupiłam ją za ostatnie 10 zł z mojego portfela. Za takie małe pieniądze nie spodziewałam się tak wartościowego utworu.

Głowna bohaterka to Lucy Moor, która mieszka w stanie Nowy Jork. Ma 17 lat i jak każdy w tym wieku ma wielkie plany i marzenia na przyszłość. Jest aktorką w szkolnym teatrze, ma dwóch zwariowanych przyjaciół, kochających rodziców, jednego wroga i chłopaka Ty'a.
Swoje życie ma pod kontrolą,  ale gdy przychodzą wyniki obsady w sztuce to wszystko powoli się sypie. Traci chłopaka, po paru latach niespodziewanie matka pojawia się w jej domu. Przytłoczona ostatnimi wydarzeniami chce uciec.

Ucieka tam, gdzie nie powinna uciec.. Robi to czego nigdy wcześniej by nie zrobiła...
Pijana, nieświadoma niczego, kompletnie odurzona trafia do mieszkania muzyka, poznanego w klubie, w którym się bawiła.

Każdy z nas popełnia błędy i w którymś momencie się potyka o własne nogi. Pod wpływem emocji czy wydarzeń robimy głupstwa, nie zdając sobie sprawy z przyszłych konsekwencji.

Kiedy Lucy dowiaduje się, że jest nosicielem wirusa traci głowę. Odpycha swoich przyjaciół, rodzinę. Traci wszystko i wszystkich. Zostaje z tym sama, nie radząc sobie już z niczym. Jest przerażona obecną sytuacją. Strach przed chorobą zaczyna kierować jej życiem.

Autorka bardzo dobrze pokazała, jak jeden błąd, jedna decyzja może diametralnie zmienić nasze życie .

Tematyka powieści jest dość nie typowa. Plus za odwagę poruszenia tego tematu. Szczerze mówiąc pierwszy raz czytałam książkę, gdzie fabuła skupia się na wątku HIV. Niby temat powszechny i znany, ale jednak nie mówimy o tym otwarcie. Nie przypominam sobie szkolnej pogadanki na lekcji, gdzie omawialibyśmy problematykę HIV/AIDS. Jest to ważny i delikatny temat, ale nie powinien być pomijany i chowany pod tzw." dywan".

Lektura jest pisana prostym i lekkim językiem, lecz jakże głębokim i zmuszającym do refleksji. Czyta się ją szybko. W niektórych momentach zaskakująca, lecz bez żądnych szczególnych zwrotów akcji. Emocje głównej bohaterki są opisane bardzo dobrze, co w pewnym stopniu wprowadza nas w stan w jakim znajduje się Lucy. Nie ma idealizacji świata i życie opisane jest prawdziwie.

Jedyne co nie podobało mi się w książce Jessicy Verdi to to, w jaki sposób główna bohaterka podchodziła do choroby. Jej sposób myślenie w pewnych momentach był dość dziwny i irytujący.

Z książki możemy dowiedzieć się wielu nowych informacji na temat HIV. W pewien sposób uczy, jak radzić sobie w problemami i przypomina, że zawsze są osoby, które nam pomogą. Ta pozycja jest także przestrogą przed takimi imprezami, gdzie pod wpływem alkoholu kończy nam się film.

Podsumowując, zachęcam do przeczytania historii Lucy, która nie jest jedyną nastolatką, która za jeden błąd zapłaciła bardzo wysoką cenę,

Gorąco polecam!

Czytaliście? Macie zamiar? Piszcie opinie w komentarzach!

Miłego dnia wam życzę, drodzy książkoholicy!
R.